Wczorajszy dzień był bardzo przykry szczególnie dla mnie. Kiedy zadzwoniła księgowa Fundacji i powiedziała, że członek naszej Rady nie żyje, bo są w gazecie kondolencje, bardzo się wzruszyłam. Zrobiło się bardzo smutno.
W chwili obecnej mieszkam już pod Szczecinem. Wiadomość przyszła trochę późno a pogrzeb następnego dnia.
W dniu dzisiejszym, czyli dniu pogrzebu, usiadłam i piszę to wspomnienie.
W takiej chwili po otrzymaniu niespodziewanej wiadomości stają człowiekowi przed oczyma różne sytuacje, obrazy, natłok wspomnień jest tak duży, że trudno jest ustalić które są najważniejsze.
Jeszcze całkiem niedawno zadzwonił do mnie z życzeniami. Powiedział krótko – nigdy nie był zbyt wylewny-„Tereska bardzo słabo się czuję, dlatego tak rzadko się odzywam, wiem że działasz ale ja jestem już słaby, już nie pracuję, trudno, miałem tam kontakt z Olsztynem, – ale już nic” – i to było wszystko.
Ta rozmowa była bardzo nie uporządkowana. Próbowałam go pocieszyć jak dobrze trzymają się inni. Zaczynałam mówić o profesorze …. ale on powtórzył, że bardzo jest słaby.
Trochę byłam zszokowana. Za wcześnie, pomyślałam. Przecież on zawsze dbał o zdrowie. W Olsztynie chodził często na dworzec pieszo, a ten jego ukochany tenis …
Przykro bardzo, ale widocznie nie wystarczyło. Trochę za szybko. Jeszcze nie teraz…(czytaj całość w Nasza Historia/Oni byli z nami)