Wspomnienia na X-lecie Fundacji

Moje  X lecie….

Wolę opowiadać, rozmawiać, nie za bardzo lubię pisać a szczególnie o sobie… Ale prośba, która nadeszła z Fundacji nie może zostać zlekceważona. Zwłaszcza, że stoi za nią ktoś ważny dla mnie, założycielka. Prywatnie…
Kiedy powstała inicjatywa wiedziałem, że muszę pomóc. Nigdy nie były mi obce rożne formy pomocy, wsparcia, w domu zawsze ktoś, komuś pomagał.
Decyzja była szybka. Młody ekonomista po SGH nie mógł powiedzieć, że nie ma kwalifikacji. Zostałem członkiem zarządu. Fucha bardzo odpowiedzialna ale tak było trzeba. Szefem był pan Jarek, też młody ale za to prawnik, to było pewne bezpieczeństwo, że zbyt dużo błędów nie popełnimy.
Dało radę. Po dwóch latach z powodów proceduralnych nie mogłem pełnić dalej tej funkcji /rodzina/ ale pozostałem wierny sprawie. Jako wolontariusz nauczyłem nosić puszkę własnego syna. Akurat zbieraliśmy jako fundacja dla Wielkiej Orkiestry świątecznej Pomocy. Wie jak to robić i po dzień dzisiejszy wspomaga Fundacje. Rzeczywiście, kilka razy wspomagałem poważnie Fundację finansowo ale uważam, że jeśli można to nawet trzeba. Szkoda, że mieszkam w Warszawie bo większość akcji prowadzi Fundacja „Łatwiej Razem” w województwie warmińsko-mazurskim i zachodniopomorskim, ale jak tylko potrzeba pomóc. czynię to.
Dlaczego? – bo tak trzeba. Tak wypada. Tak – uważam.

Z pozdrowieniem
mgr Marcin Malec

W X ROCZNICĘ POWSTANIA FUNDACJI.

Dziesięć lat Fundacji to już jakaś historia. Przez ten czas w Fundacji wydarzyło się wiele, oczywiście głównie dobrego ale i pracy było dużo i często ciężkiej, szczególnie na początku gdy trzeba było wejść w różne procedury postępowania, a każda instytucja potrzebuje różnych „papierków” Więc – Statut, Regulaminy, walka o uzyskanie statusu OPP, lokal czyli miejsce na ziemi. Oczywiście dzięki „niezłomności” Fundatorki udało się pokonać te liczne przeciwności. Fundacja „Ł. R” jest od początku fundacją charytatywną, bo taką drogę przyjęła jej Założycielka, czyli moja żona Teresa Cz. Malec dr nauk humanistycznych.

Fundacja to pomoc ludziom, to życie i podejście z empatią do różnych problemów, które ludzi nurtują, to pomoc w ich potrzebach często ich biedzie.

Więc powstanie Fundacji nie było przypadkowe.

Początki wykluwania się Fundacji nie były łatwe. Pomysł jej powołania Tereska nosiła od dawna. Postanowiła że zajmie się tym po przejściu na emeryturę. I tak się też stało.

Ze nie jest to łatwe przekonała się bardzo szybko. Pomagać trzeba umieć też. Zdarzało się, że o pomoc występowali Ci, którzy chcieli łatwo „przejść przez życie”.

Często mówiłem jako „advocatus diaboli” a może rzeczywiście są nie tylko nieporadni ale trafili na zły czas? Może ich bieda jest niezawinioną pochodną ich miejsca w społeczeństwie?

Początki nie były łatwe, bo trudno było zaangażować szerszy krąg osób „wolontariuszy”, bo nie wszystko można zrobić samemu. Pomagały w tym organizacje zakładane przez Fundację- Uniwersytety III wieku.

Sama nazwa Fundacji „Łatwiej Razem” – rzucił pewnego dnia Remigiusz, nasz wolontariusz – a ponieważ, jak coś robimy to zawsze razem a nie w pojedynkę” to zaakceptowaliśmy jak najbardziej. Tak zostało.

Fundacja przecież powinna mieć jakiś lokal. – Mieliśmy przy ul. Gałczyńskiego w Olsztynie lokal, który wynajmowaliśmy na działalność gospodarczą w naszej „kapitalistycznej Polsce ”. Decyzja krótka założycielki przy zmianie najemcy – „to będzie lokal Fundacji”. Nie protestowałem. Oczywiście czynsz na koszt założycielki, meble trochę własnych, a że mieszkaliśmy blisko to własnoręcznie je przenieśliśmy, resztę od różnych instytucji, które się ewentualnie likwidowały. Takie były początki.

Oczywiście największa radość była z drukarki kupionej w ramach projektu „Nasza Wieś w Naszych Rękach” a był to duży projekt i pracowity, bo w kilku wioskach w pow. Biskupieckim. Organizowaliśmy różne spotkania dla dorosłych, młodzieży i Dzieci. Pozostałością są Uniwersytety III Wieku, spółdzielnia socjalna i praca jaką podjęły dotychczas bezrobotne osoby.

Ta transformacja polityczno-gospodarczej w latach dziewięćdziesiątych nie wszystkim się udała,

wiele osób potrzebowało pomocy,

Zakasaliśmy więc rękawy” i we współpracy z Olsztyńskim Bankiem Żywności robiliśmy kilka lat z rzędu paczki dla rodzin w licznych miejscowościach wokół Olsztyna z okazji Bożego Narodzenia, Wielkanocy, dla dzieci z okazji Dnia Dziecka i tak bez okazji, bo były zawsze potrzeby.

Paczki również przygotowywaliśmy z funduszy Fundacji.. Jechaliśmy i  kupowaliśmy różne rzeczy – mąka, olej, makarony, słodycze dla dzieci i przy pomocy naszych wolontariuszy pakowaliśmy a potem rozwoziliśmy – też najczęściej prywatnym samochodem. U nas wszyscy pracujemy charytatywnie. Nikt nie otrzymuje zapłaty.

Sprawdził się bardzo dobrze pomysł Fundatorki zbierania różnych rzeczy od osób, które już się ich pozbywały, a Fundacja przyjmowała i przekazywała dalej potrzebującym – odzież ,urządzenia do gospodarstwa domowego

Najczęściej staraliśmy się jednak o żywność. Raz otrzymaliśmy z jakiegoś sklepu „sieciowego” chleb i bułki, cały samochód. Zapach w samochodzie niesamowity a my po normalnej pracy byliśmy bez obiadu. Jeździliśmy po okolicznych miejscowościach do północy aby to wszystko  rozwieźć. Oczywiście ludzie dziękowali nam, bo nie zawsze udawało im  się kupić taki pachnący i świeży i to z dostawą do domu. Czasami nie chcieli przyjmować z powodu ich ceny sklepowej. Nie dowierzali, że mogą je dostać za darmo.  Innym razem i to w środku lata dostaliśmy kilka kartonów lodów. I również, akurat temperatura 25-30 stopni a my z tymi lodami do przedszkoli, seniorów, żeby jak najszybciej rozwieść – w samochodzie było chłodno od lodów.

Trudno uwierzyć że obdarowaliśmy w tych latach kilka tysięcy ludzi. Nie żałuję, chociaż to była czasami ciężka praca.

Zresztą do dzisiaj też nie jest lekka czasami.

Gdy powstał Oddział w Kłębach na terenie Gminy Warnice, zachodniopomorskie i nie tylko, paczki od Fundacji otrzymywały rodziny i osoby będące w potrzebie. Również na terenie Gminy Warnice w 2018 r. została zorganizowana zbiórka dla Arkadiusz G. Zebraliśmy kilka tysięcy złotych. Prowadzona była zbiórka agd i ubrań, zabawek dla dzieci.

W Kłębach w 2019 r. powołane zostało Koło Gospodyń Wiejskich. Niestety „złośliwa pandemia” mocno ograniczyła tą formę pomocy. Ale i tutaj Koło Gospodyń „przydało się” bo szyło maseczki, gdy nie można ich było kupić ani w sklepach ani w aptekach. Gdy w ubiegłym roku 2020 „zaraza” trochę latem odpuściła, Fundacja, a głównie Fundatorka wyszła z inicjatywą powołania Koła Gospodyń Wiejskich w Kabornie pod Olsztynem.

Oczywiście Koło powstało 10 października 2020 i działa. Oczywiście w reżimie sanitarnym działają oba Koła i Uniwersytety III wieku, które Fundacja powołała

Zarząd Fundacji zdecydował, że będziemy wszyscy  pomagali dalej ale bardziej poprzez  Internet.

Z tymi, którzy potrzebują zapłacić za lekarstwa, za rehabilitację będą kontaktować się wolontariusze, którzy mogą za nich te sprawy załatwić. Przybyło więc trochę więcej roboty papierkowej. Wolontariat napotkał tu dość istotne bariery w kontaktach bezpośrednich z ludźmi.

Aktualnie w czasach pandemii brakuje tych bezpośrednich kontaktów z beneficjentami Fundacji, z wolontariuszami. Ale ten czas pokazuje również jakie są obszerne pola na których można pomagać innym. Że nie zabraknie darczyńców i wolontariuszy.

Wspominał Tadeusz Malec

Jeśli mogę być przydatny to jestem…..

Przyszedł na spotkanie 7 października 2010 roku i tak został. Chyba został przekonany. Mam takie przeświadczenie. Założyciela Fundacji znał.

 Zakładali razem Stowarzyszenie Absolwentów Uczelni, którą ukończył. On były student – założycielka Fundacji to była kanclerz tej uczelni. Ale mógł odmówić.

Przyszedł i był nawet chyba trochę dumny, że został zaproszony. W trakcie zebrania założycielskiego, świeżo upieczony socjolog, nie zabierał specjalnie głosu, zresztą nigdy nie jest wyrywny a szczególnie, kiedy ma do czynienia z czymś nowym w nowym towarzystwie.

Mówi wtedy, kiedy ma coś do powiedzenia i jest przekonany do tego co mówi-tak ja to widzę.

Idea była dla niego słuszna. Jeśli jego skromna osoba przyda się to on się zgadza- taka była decyzja, kiedy dostał propozycje członkostwa w Radzie Programowej Fundacji.

 Nie był przeciw.

Kiedy padła w 2012 roku propozycja do Rady Fundacji, nie odpowiedział od razu, a potem skromnie powiedział tylko: ”jak się przydam to proszę”.

Od tego czasu minęło już parę lat, a on trwa dalej… Niezmiennie. Jest z nami cały czas. Raz bardziej aktywnie, raz mniej. Różne były też minione lata.

 W między czasie dokończenie studiów, awans w pracy, podjęcie bardziej aktywnej pracy w ZNP.

 Jest kierownikiem administracyjnym Szkoły Podstawowej nr 13 w Olsztynie, strajki, zmiany szefów. Ciężko.

 Ale najważniejsze przy tym jeszcze budowa siedliska, domu letniego, który potem okazał się prawie całorocznym. Sam i  własnymi rękoma.

Urodziny wnuków. Wszystko na jednego i serduszko powiedziało – za dużo. Trzeba było troszkę zwolnić.

 Udało się.

Nie lubi wywiadów, nie lubi mówić o tym co robi . To trochę słabo, bo idee Fundacji należy popularyzować, zachęcać innych do pomocy, ale jak naprawdę nie ma wyboru, to wówczas robi.

Jest dobrym organizatorem i pomocnikiem przy spotkaniach integracyjnych. Bardzo lubi tańczyć a głównym hobby oczywiście jezioro i żaglówki. Wówczas każdy może czuć się zaopiekowanym. W tańcu i na wodzie.

 Obrusza się na niesprawiedliwe oceny ludzi, lubi bardzo jasne sytuacje. Można na niego liczyć i dobrze mieć w nim przyjaciela.

Już ponad 10 lat jest w Fundacji a ponad 8 we władzach. Nigdy nie słyszano, aby powiedział, że zostawi organizacje. Najwyżej ma duże wyrzuty, że powinien pomagać więcej i liczy na to, że już niedługo będzie miał więcej czasu.

Dobrze jest mieć w organizacji osoby, które są lojalne i na które można liczyć. Bo spokój i stabilność a także wzajemne zaufanie jest w każdej organizacji pozarządowej potrzebne i ważne szczególnie. Na Zbyszku można polegać.

Sylwetka na tle działalności Fundacji skreślona przez dociekliwego obserwatora – Marcina.

Ala  – po prostu jestem.

Nie wiem jak zacząć.

Nie należę do osób, które często mówią coś o sobie a tym bardziej o tym co zrobiłam lub robię.

Trafiłam do Fundacji w zasadzie, nie chciałabym powiedzieć, że przypadkiem, bo to nie tak. Ale nie było to planowane,
o tak bym to ujęła, a że na tyle lat to w ogóle nie brałam pod uwagę w żadnych myślach.

Poprosiła mnie założycielka Fundacji. Znałam ją z opinii. Kiedyś pracowałyśmy w dużej organizacji, nie mając bezpośrednio kontaktu,
ale jak to mówią-opinia niesie.

Ale stało się. Poproszono mnie, że jest ogromna potrzeba, bo odchodzi księgowa a Fundacja ma Projekt FIO i trzeba na bieżąco prace wykonać. Okazało się, że Biuro Fundacji będzie prawie w moim podwórku, zgodziłam się. Był rok 2011-grudzień.

O Boże jak ten czas leci. 9 lat. To już  zaraz będzie nie mały jubileusz. Zaczęła się praca księgowa potem kiedy otwarto biuro wpadałam częściej na kawę. Była dobra atmosfera, zaczęły się inne prace. Wciągała mnie sprawa. Księgowa też robiła paczki, przyciągnęłam swoje znajome: Teresę, Elżbietę i Wandę.

Trzeba było po koordynować zbiórkę żywności – też chodziłam. Cieszyłam się ze wszystkimi, że sprawy dobrze się układają W takiej organizacji to bardzo ważne. Odpowiedzialność, dobre chęci, przekonanie, że to co się robi ma sens, komuś pomaga.

Niektórzy, trochę ze zdziwieniem patrzyli na moje zainteresowanie, sądzili, że to tak na chwilę.

To było – chwilo trwaj.

Do bardzo udanych mogę zaliczyć tych parę lat, szczególnie kiedy było biuro przy ulicy Gałczyńskiego. Potem nie było już takiego zgrania i tak jak obecnie spotkania w Staromiejskiej, lub w biurze przy Partyzantów, są takie służbowe, bardziej zasadnicze.
Brak tamtej atmosfery. Ale ważne, że praca jest kontynuowana. Wspominam wyjazd do założycielki Fundacji w zachodniopomorskie, bo tam ostatnio mieszka i tam od 5 lat jest też Oddział Fundacji. Przekonywała mnie, że nasza praca jest i tam potrzebna.
Dlaczego dalej pomagam, nie wiem po prostu, pomagam.
Kilka razy nachodziły mnie myśli daj sobie spokój ale kiedy zadzwonił telefon i proszono o jakąś czynność, nie miałam siły odmówić
Czuje się doceniana, potrzebna. Ponadto i rozumiem sytuację
Teraz znaleźć księgowego, chcącego charytatywnie prowadzić organizację nie jest prosto. Księgowy jest do emerytury i na emeryturze cenny.
Ale czy tylko pieniądze się liczą.
Jestem już na emeryturze, pomagam i na razie nie myślę….
Było w czasie tych lat wiele spotkań, fajnych, fajne towarzystwo. Miło oglądać stronę www. Fundacji. Jest co wspominać. A jeśli jeszcze uzmysłowisz sobie, że masz w tym spory udział, poprzez swoją społeczną  pracę, to jest na duszy milo. Naprawdę.
W ubiegłym roku Fundacja ukończyła X lat. Planowane były uroczystości ale pandemia popsuła wszystko i nam.
Odłożyliśmy spotkania na okres po pandemii. Kiedy to nastąpi nie wiadomo. Oby jak najszybciej.
Myślę, że ten zjazd będzie na pewno przyjemny i wtedy powspominamy. Do zobaczenia.

Księgowa Alicja Bartkowiak.
Olsztyn 19.02.2021

Po prostu… lubie pomagać

1.Jarek…..dlaczego pomagasz…?

O tak po prostu. Odkąd mogłem pomagać i odkąd pamiętam pomagałem zawsze.
Tym bardziej kiedy mnie poproszono a tak było w przypadku Fundacji zacząłem pomagać i tak trwa to już zaraz 6 lat.

2.Co jest główną Twoją domeną?

W zasadzie to robię to, na co w danym momencie jest, powiem kolokwialnie, zapotrzebowanie.
Czy pomoc przy organizacji spotkań, czy przewiezienie materiałów do paczek, czy same paczki,
poszukiwanie materiałów biurowych od swoich przyjaciół.
Trudno określić. Robiło się już różne prace.

3.Dużo tego.

Ja wiem. Nie liczę. No i oczywiście wspieram finansowo. 1 % na pewno a i jeszcze jak tylko się uda dodatkowo.

4.Masz przekonanie, że ma to sens…że idzie na dobry cel.

O tym, że tak trzeba na pewno. No i mogę być pewny, że wszystko co zbierzemy, zdobędziemy pójdzie do potrzebujących. Znam na tyle tych co za to odpowiadają, że jestem pewien.
Namawiam innych, ale to nie takie proste.

5.Dlaczego tak uważasz…?

To trzeba mieć w sobie. Od małego. Tak myślę, że to trzeba wynieść z domu. Trzeba być otwartym na potrzeby innych. Nie można żałować, trzeba umieć się podzielić tym co się ma, jeśli jest taka potrzeba.
Nie umiem tego głębiej tłumaczyć. To albo się chce albo nie. Nie sądzę, że tak po prostu można kogoś do tego zmusić.
Często będzie to na pokaz, dla innych a nie od serca.
Ludzie, którym pomagamy też to czują.

6.Tak to odbierasz…?

Oczywiście, jestem nawet o tym przekonany.

7.A jak Twoja rodzina widzi problem, wolontariatu, pomocy  innym..

Prawie wszyscy pomagają również. Nie ma mocnych.

8.Czy uważasz, że kiedy minie pandemia zmieni się świat…?

Czy aż tak bardzo to nie wiem. Może ludzie zaczną patrzeć inaczej. Mniej komercjalnie. Może.
Przecież teraz widać, jak ludzie się starali i nagle przyszła choroba i dwa lub trzy dni kogoś bliskiego nie było.
Może to da do myślenia, że zdrowie i życie jest najważniejsze i że każdy chce żyć.
Ale nie jestem przekonany.
Często bardzo szybko zapominamy i jesteśmy dumni, że nam się udało.
Nie wiem, nie wiem ale miejmy nadzieję.

9.Czego życzysz Fundacji na drugie dziesięciolecie…?

Żeby nas było w Fundacji jak najwięcej a potrzebujących coraz mniej.
Ale to płonna nadzieja, zawsze będą tacy, którym trzeba będzie pomagać.
Tak jest zbudowany ten świat…

Jarosław S ze Stargardu
25.01.2021

Rozmawiał wolontariusz Marcin M.

Witam serdecznie i dziękuję za zaproszenie do wpisu.

Jak wspominam początki.

Bardzo dobrze, ciepło. Miło bo tak na początku do 2015 roku było. Nie ukrywam że potem trochę się zmieniło. Kiedy wyjechała pani Teresa…a potem ja sama. To biuro przy ulicy Gałczyńskiego w Olsztynie miało swój urok i tworzyło atmosferę.

Szczególnie wspominam te prace przy pomocy społecznej. Stałam cierpliwe w Biedronce jako wolontariusz. Potem robiłam wszystko co było potrzebne, aby zebrane produkty jak najszybciej dotarły do naszych, mówię naszych, widzicie jeszcze, to zostaje, beneficjentów.

Potem do północy dzielenie i robienie paczek. Potem listy i odhaczanie. Co to nie działo się.

A następnego dnia te tłumy na korytarzu. Wydawanie szło bardzo szybko. Ilu poznałam tam ludzi. A nawet sąsiadów. Chociaż kręgosłupy bolały to i tak człowiek był wesoły.

Szefowa była swojska baba, pani Alicja też i robota szła. Zostały mi 2 fotografie. Jak macie te nasze białe paczki to proszę pokazać przy moim wspomnieniu.

A pamiętacie jak trudno było załatwić białe worki. Wszystko musiało być zgodne z zaleceniami Sanepidu. Tak sobie wspomniałam a to już było 6 lat temu. Bardzo lubiłam wpaść na kawkę nawet jak nie było nic do roboty w danym momencie. Tak naprawdę to ja nigdy nie widziałam, żeby panie nic nie robiły, tylko jak się wpadało to zaraz szefowa dawała kawkę, ciasteczko. Była też czasami lampka wina, nie powiem a potem do roboty.

 Dbała o nas. Chciało się przychodzić, nawet tylko na chwilę. Ale nie na długo. Zaraz był ktoś następny.

 Nie wiem jak teraz jest tam w 2 województwie ale na pewno podobnie. Tych 5 lat nie zapomnę nigdy. Teraz mogę tylko wesprzeć finansowo.

Mnie też ukochane wnuki pognały aż do Gliwic. Właśnie tam znalazła sobie męża moja córka a ja teraz potrzebna jestem wnusiom.

Wyjechałam z Olsztyna w 2016 roku. Po 35 latach ale czego nie robi się dla dzieci. Zadowolona jestem jednak z tego, że przynajmniej z wnukami sobie pogadam. One niedługo będą wolontariuszami Wośp. Bedą na pewno bo Babcia ich poprowadzi a przedtem pokaże zdjęcie z ulicy Kajki w Olsztynie jak robiła kawę dla wracającej grupy 50+ ze  zbiórki Koszulkę mam do dziś. Pamiętam jak krzyczałam pod sceną na Starym Mieście, pod Ratuszem.

 Pamiętam takiego małego Michałka z Tatą. Wtedy myślałam ja też będę chodziła ze swoimi. I w przyszłym roku na pewno pójdę.

Chciałam wszystkich pozdrowić, którzy mnie pamiętają.

Może gdzieś jest pan Zbysiu, pan Tomek, może pamiętają  wesołą Małgorzatę. Małgonia mi mówili. Przypominam się. Może jeszcze kiedyś w wakacje się w Olsztynie spotkamy. Pani Iwonko…wypijemy herbatkę. Pani Alu.

Nigdy nie pomyślałabym, całe życie praca w biurze, że w takiej formie też człowiek może się tak zrealizować. Namawiam, jak macie w pobliżu organizacje to działajcie. To nie jest tylko dla młodych, to nasze doświadczenie też jest potrzebne.

A swoją drogą już prywatnie-Pani doktor Tereso serdecznie dziękuję.

Z pozdrowieniami dla wszystkich obecnych wolontariuszy. Może zrobimy oddział w Gliwicach, jak troszkę odchowam wnuki.

Małgorzata  Kostrzewska.  22 styczeń 2021.

Gratulujemy pięknego jubileuszu i życzymy dalszych owocnych działań we wsparciu i niesieniu pomocy innym.
Ewa i Bogdan

Cześć Teresa,
Gratulacje i serdeczne życzenia z okazji Jubileuszu.
Trzymaj się
Wiesiek

powodzenia  w dalszej  działalności
pozdrawiam
Danuta  Żurawska

Droga Tereso,
Zawsze o Tobie pamiętam nie tylko z okazji rocznic. Wszystkiego najlepszego dla Was, dużo przede wszystkim zdrowia.
Olek

Co nowego dla Fundacji… w następne X-lecie

1.Ostatnio obroniłeś pracę magisterską z pedagogiki, jej podmiotem są osoby niepełnosprawne, skąd to zainteresowanie.

Trudno to zlokalizować tak dokładnie w czasie, ale chyba jak pamiętam od zawsze byłem wyczulony, reagowałem, widziałem wszelkiego rodzaju ułomności u osób starszych, u dzieci. Byłem na to wrażliwy. Nawet nie raz myślałem jak ja bym sobie radził, gdybym był osobą niepełnosprawną. To się  wie, to się czuje. Tak całkiem nie można się tego nauczyć. Może dlatego również jak podjąłem swoją pierwszą prace w PCPR, było mi stosunkowo  łatwiej akceptować ich problemy, rozmawiać z beneficjentami, starać się  pomagać.

2.Czy uważasz, że osoby niepełnosprawne mają lub są w naszym kraju wystarczająco zaopiekowanie…..

 Mimo dość sporej pomocy świadczonej na rzecz osób niepełnosprawnych tj. nowych programów, w dalszym ciągu Ta pomoc jest niewystarczająca, zwłaszcza dla dzieci. O tym, że jest bardzo trudno świadczyły strajki osób niepełnosprawnych w Sejmie i nie tylko.

To nie jest kwestia jednorazowej pomocy ale właśnie systemowej. Chociażby problemy opiekunów dla osób niepełnosprawnych, samotnych, bez żadnej pomocy, rehabilitacji.

   3.Według Ciebie czego nie zabezpiecza obecny system…..

Och jest tego bardzo dużo, przynajmniej dużo by się chciało.

 Przede wszystko rehabilitacje, zarówno dla dzieci i dorosłych. Środki na ten cel są w dalszym ciągu nie wystarczające a wręcz bardzo ograniczone. A potrzeby wielkie. Rehabilitacja to podstawowa czynność, która w wielu przypadkach gwarantuje w ogóle życie a szczególnie powrót do częściowej sprawności. Są schorzenia, które mogą być leczone tylko poprzez rehabilitację. A one są w Polsce tragicznie drogie i nie do pokonania przez około 75% potrzebujących. Środki, które otrzymują samorządy w celu wspierania osób niepełnosprawnych są nie wystarczające, bardzo małe w stosunku do potrzeb, żeby odpowiednio zabezpieczyć wszystkich wnioskodawców. Jeśli turnus dla osoby niepełnosprawnej lub dziecka niepełnosprawnego kosztuje w granicach 6000  złotych za 2 tygodnie to ile razy może sobie średni pacjent pozwolić. Raz na 2 lata a w  najlepszym układzie raz na rok. Lekarze zalecają raz na kwartał. To jest dramat dla wielu osób. Ale w systemie jest tylko tyle pieniędzy i koniec. Bądźmy optymistami, może się poprawi.

   4.Kto  lub co przesadziło o twoim zaangażowaniu w działalność Fundacji.

Nie ukrywam, że mam w rodzinie, bliską osobę bardzo mocno zaangażowaną w działalność fundacyjną i poproszony przez Nią bardzo chętnie się włączyłem. Ponieważ z pracy zawodowej miałem już pewne doświadczenie, potem studia, połączenie wszystkiego razem, daje po dzień dzisiejszy bardzo pozytywne efekty, mam nadzieje. Lubię po prostu pomagać. Nie tylko w sposób cykliczny, sformalizowany ale i tak, bez żadnego planowania.

W każdej sytuacji można znaleźć jakąś alternatywę do pomocy w zależności od posiadanych możliwości ale przede wszystkim chęci.

   5..Co zmieniłbyś w działaniach Fundacji……aby poprawić jej skuteczność, czy jesteś przekonany, że mógłbyś zrobić coś trochę inaczej.

Zmieniać tak za dużo to trochę trudno, zwłaszcza, że Fundacja działa już tyle lat wcześniej zanim ja do Niej dołączyłem i program jej działania, jest pomysłem wielu innych wolontariuszy, ale na pewno postawiłbym na większą mobilność ludzi młodych. Trzeba wciągać  do tej pracy ludzi, którzy mogą pomagać w akcjach, w organizacji imprez. Wspierać ludzi starszych. Mogą pomóc przy paczkach, przy zbiórkach gdzie potrzeba trochę siły i operatywności oraz umiejętności wykorzystywania środków najnowszej komunikacji. W tych sprawach na pewno młodzi są bardziej przygotowani aby poprzez najnowsze technologie werbować darczyńców, sponsorów docierać do szerszego grona ludzi dobrej woli.

6.Uważasz, że nasze społeczeństwo jest przygotowane albo rozumie na czym polega działalność charytatywna, czy dobrze ją postrzega.

 Uważam, że jeszcze nie wszyscy, nie wszyscy rozumieją co to znaczy działalność charytatywna lub wolontariacka. Taki przysłowiowy już doktor Judym, był bardziej bliski pokoleniu naszych rodziców, dziadków. Wynoszono to ze szkoły. Trudne czasy powojenne, konieczność wzajemnej pomocy, bardziej sprzyjały rozumieniu tego problemu. Chociaż różnie to pojmowano i nazywano. Kojarzono z pomocą osób zakonnych, wsparcie biednych przez bogatych. Cała historia wolontariatu jest bardzo ciekawa i złożona. Dzisiaj należy to wpajać dzieciom i młodzieży bardzo mocno. Uczyć i uczulać, żeby to nie była tylko akcyjność jak Na WOSP ale po cichu i przez cały rok. Nie tylko dzięki zbiórce w TV ale oglądając się wokół siebie i pomagać tym maluczkim. To  bardzo ważne.

7.Ale czy w najbliższych latach Fundacje tego typu jak Łatwiej Razem maja szanse bytu, bez TV i innych środków reklamy/

Uważam, że tak ale właśnie dzięki nam wolontariuszom, darczyńcom, ludziom dobrej woli, którzy nie tylko na ekranach telewizji chcą pomagać ale myślą o swoim środowisko ludziach obok. Chcą im pomóc. Mają taką potrzebę a ludzie potrzebujący są wszędzie. Jestem dobrej myśli. Reklama jest bardzo droga. Lepiej przeznaczyć te kwoty na pomoc i leki. Nasi nie zawiodą.

 Jeżeli fundacja będzie funkcjonowała tak samo jak do tej pory widzę duże szanse żeby fundacja mogła dalej się rozwijać.

 8.Jakie wydarzenia wspominasz, te, które będziesz pamiętał dłużej?

 Jak tak się zastanowię to na pewno, imprezy dla dzieci, mikołaje, zajączki, zbiórki pieniędzy, spotkania po udanych akcjach, paczki i zadowolone twarze wszystkich obdarowanych.

8.Czego życzysz Fundacji na kolejne dziesięciolecie..

Czyli i dla siebie. Życzę dużo wytrwałości, zapału oraz energii na kolejne lata, która jest potrzebna do kontynuowania  dalszej działalności a i  wzajemnej życzliwości .Aby jak najwięcej ludzi pamiętało ,że „Łatwiej Razem”. Wszystkiego dobrego…

Wysłuchał  i spisał: wolontariusz  Michał G-M.

Moje wspomnienie.

Serdecznie pozdrawiam i kilka słów o Fundacji.
Gdy myślę o Fundacji to wiem, że długi okres minął od czasu jej powołania. Obserwowałam jak rodził się pomysł i powstawały pierwsze projekty. Uczestniczyłam w wielu bieżących wydarzeniach a były one różnorodne, o czym można przeczytać w sprawozdaniach.
Czy został zrealizowany cel – nie wiem, nie mnie to oceniać, ale wiem, że wiele się działo. Dla mnie ważne było poznawanie okolic i ich mieszkańców, ale także ludzi związanych z Fundacją. Poznawaliśmy się wzajemnie, zaprzyjaźnialiśmy i na pewno z przyjemnością witamy się spotykając się gdziekolwiek.
Nauczyłam się wiele i za to serdecznie dziękuję.

Szanownej Pani Fundator i Wszystkim, którzy pracują na rzecz Fundacji wspierając ją oraz jej Sympatykom serdeczne i krótkie
TAK TRZYMAĆ i rozwijać dalej

przesyła Teresa Koszykowska

Czy warto być…… wolontariuszem?

1. Jesteś wolontariuszem  Fundacji dr Teresy Cz. Malec „Łatwiej Razem” Oddział w Kłębach  od…..?

Od 2015 roku jestem związany z Fundacją, czyli od pierwszego roku jej działalności na naszym terenie. W województwie zachodniopomorskim bo Fundacja działa jeszcze w warmińsko-mazurskim z siedzibą w Olsztynie.

2. Czym się zajmujesz zawodowo?

Zawodowo pracuje w firmie geodezyjnej, aktualnie zajmuje się cyfryzacją dokumentów(wprowadzanie wersji papierowej do systemu komputerowego)  Oprócz tego kontynuuje studia II stopnia w systemie zaocznym.
W dniach lub godzinach wolnych od pracy, uprawiam różne sporty, granie w koszykówkę, bieganie, chodzę na siłownie na zajęcia LessMills, pływanie na basenie. Niestety pandemia nie pozwala aktualnie na wykonywanie dwóch ostatnich. Bardzo lubię jeździć  samochodem. W aktualnej pracy zdarzają się wyjazdy służbowe, więc można łączyć przyjemne z pożytecznym. A resztę czasu mogę poświęcić miedzy innymi  na wolontariat. 

3. Wiem , że wykonujesz konkretną prace dla Fundacji. Możesz przybliżyć, czym się zajmujesz głównie

Głównie zajmuje się prowadzeniem strony Fundacji, dbam aby żadne wydarzenia nie zostały ominięte na stronie oraz, żeby były tam rzeczy aktualne. Atrakcyjnie zachęcające do pomocy innych.

4. Fundacja wykonuje na rzecz potrzebujących wiele różnych akcji, imprez. W jakich brałeś udział, twoje wspomnienia?

Wspominam Barnim. Przede wszystkim udana zbiórka pieniędzy na  pomoc człowiekowi w potrzebie na zakup koniecznego aparatu. Po zakończeniu zbiórki, przyjemna lokalna impreza, a potem do domu czyli do Stargardu, powrót  wolontariuszy rowerami bo byłem tam ze swoim bratem Konradem. Były i inne.

5. Jak uważasz, czy w twoim środowisku, dalszej rodzinie, znajomych, twoja działalność wolontariacka jakie wywołuje uczucia, jak jest odbierana…

Myślę, że moi znajomi to odbierają to pozytywnie i chwalą mnie za to co robię dla innych, nie widziałem jeszcze kogoś żeby skrytykował mój udział w wolontariacie. W rodzinie to różnie. W mojej poparcie i pomoc taty, brata. W dalszej. Albo milczenie albo pytania zdawkowe, skąd to się u mnie wzięło, małe zdziwienie, ale chyba wynika to z nieznajomości problemu. Trzeba chyba więcej o tym rozmawiać. I dobrze kiedy wynosi się to z własnego domu.

6. Jakie formy działalności uważasz za najbardziej potrzebne i komu uważasz w obecnej dobie powinno się najbardziej pomagać

Myślę, że pomoc należy się najbardziej osobom, które z różnych przyczyn nie mają wsparcia wśród swoich rodzin, tym o których zapomniano lub nie chce się pamiętać, im należy się szansa. A przede wszystkim osobom niepełnosprawnym, ich los już raz skrzywdził, trzeba im to pomagać znosić.

7. Fundacja obchodzi 10 lecie istnienia. To ważny jubileusz

Bardzo ważny. Mimo że jestem w niej dopiero od połowy czyli od 5 lat, to też dla mnie pierwszy mały  jubileusz, to wiem z dokumentacji, że przez te 10 lat Fundacja zrobiła bardzo dużo dobrego. Pomogła chociażby przygotowując przez 5 lat paczki żywnościowe  dla 8400 osób. Był to okres bardzo dobrej współpracy z Bankiem Żywności w Olsztynie bo tam najpierw powstała Fundacja. Teraz pandemia i trochę się wszytko zatrzymało, ale myślę że na pewno będzie jeszcze wiele akcji bo ludzi potrzebujących, też jest wielu. Ale jak przyjdzie hasło, że trzeba jechać do Kłęb i roznosić jajeczka dla dzieci od zajączka to ponownie pojadę. Bo takie imprezy też dla środowisk lokalnych są potrzebne.

8. Czego życzysz organizacji.

Następnego bardziej fajniejszego i udanego jubileuszu bez pandemii oraz dużo udanych akcji, wielu szczodrych darczyńców, bo pomagać warto.

9. Co chciałbyś przekazać  innym, ewentualnie chętnym ,którzy chcieliby zostać  wolontariuszem. Jakie jest Twoje przesłanie. Co byś powiedział.

To wspaniałe uczucie, móc pomagać innym. Miło jest również czasami  usłyszeć , że zrobiło się coś dobrego, że ktoś to zauważył  oraz jak to by było ciężko, gdyby Cię nie było, jest to bardzo pozytywne, człowiek czuje się przez to, że jest naprawdę potrzebny innym ,że „łatwiej razem”.

         Pandemia teraz pokazała nam jak ważna i potrzebna jest każda  pomoc dla drugiego człowieka. Nawet robiąc zakupy i zawożąc osobom starszym, jak robił to mój brat. Życzmy sobie nawzajem dużo sił i wzajemnego wsparcia. To dobra cecha być pomocnym innym. Zawsze łatwiej jest w gromadzie, w grupie. To tak samo jak żyć samemu a w rodzinie. W zasadzie w takiej Fundacji powinno być jak w rodzinie.

Pytania zadawał:  wol.Michał GM……..

Niech się święci X lat

Witam wszystkich wolontariuszy i przyjaciół Fundacji z którymi się spotykałam przez ponad 7 lat.Pamiętam długie wieczory na Gałczyńskiego i robienie 160/ 220 paczek żywnościowych, Fundacja współpracowała wtedy bardzo intensywnie z Bankiem żywności w Olsztynie. To była piękna ale trudna praca. Rozwożenie po nocach do poszczególnych wsi.A potem przyjmowanie w biurze Fundacji chętnych z terenu miasta. Na stronie Fundacji znalazłam te paczki na kilku fotografiach i zamyśliłam się. To były fajne dni. Zadowoleni ludzie potrzebujący. Nie wiem czy ja sama podjęłabym się takiej organizacji a wlanie w Fundacji miałam okazje robić wiele różnych działań i dlatego rozumiem co to znaczy ,jak mówią wolontariusze, że mają satysfakcję,że pomagają. Rozumiem, i za takie uczucia jestem wdzięczna Pani Tereso. Rozumiem co to znaczy pomagać i być potrzebnym. Jeśli będę miała siły i okazje będę zawsze do dyspozycji. Zaprzeczam mówieniu że w Polsce nie ma biedy i sytuacji bardzo trudnych wielu rodzin szczególnie w wieku podeszłym.O nich tak jakby wszyscy zapomnieli. Trzeba tylko mocno się rozglądać. Czasami nawet obok za ściana. Warto pomagać i” łatwiej razem”. Wszystkiego najlepszego na drugie dziesięciolecie dla założycielki i wszystkich wolontariuszy,władz,wszystkich, którzy lub których łączy nasza Fundacja. Z pozdrowieniami.

Katarzyna z Podgrodzia,w Olsztynie.

,,Człowiek jest tyle wart , ile może dać drugiemu człowiekowi”– św. Jan Paweł II

Na X-lecie

Fundacja obchodzi swoje X- lecie. Jestem Jej członkiem od początku. Prezes Fundacji Pani doktor Teresa Malec swoją pasją i energią zaraziła osoby, które tak jak Ona chciały pomagać, coś zmienić, być bliżej ludzi- szczególnie potrzebujących pomocy.

Mnie osobiście bardzo dużo dała praca przy realizacji projektu ,,Nasza wieś w naszych rękach”, gdzie mogłam poznać osoby mieszkające w środowiskach popegeerowskich, poznać jak wygląda ich dzień dzisiejszy, jakie mają plany i marzenia. Były to przede wszystkim osoby długotrwale bezrobotne, nieaktywne zawodowo , bezradne w sprawach opiekuńczo- wychowawczych, nieprzystosowane do tempa i dynamiki zachodzących przemian.

Obecnie w procesie wspomagania  rodziny odchodzi się od tradycyjnych metod zorientowanych wyłącznie na diagnozę oraz identyfikację deficytów i problemów jednostki i rodziny , na rzecz podejmowania nowych inicjatyw mających na celu przywracanie im sił, wspieranie  zasobów i energii. Dlatego nasze działania skupiliśmy na odkrywaniu u mieszkańców tych środowisk  ich mocnych  stron, swoistych kompetencji i potencjalnych możliwości. Dotychczasowe działania na rzecz tego środowiska koncentrowały się na realizacji świadczeń pieniężnych, co prowadziło do uzależnienia mieszkańców od świadczeń. Celem naszych działań było zdobycie kwalifikacji dających szanse na znalezienie zatrudnienia oraz zwiększenie kompetencji w funkcjonowaniu rodziny  i kształtowaniu własnego życia.

Dużo czasu poświęciłam pracy zarówno z rodzicami, ale przede wszystkim z dziećmi. Prowadziłam z nimi zajęcia starając się o zaciekawienie młodych ludzi pozytywnym dla nich poznaniem, działaniem, motywowaniem do poszukiwania, doświadczaniem odkrywania gwarantującym samodzielność życiową i prawidłową socjalizację.

Kolejnym ciekawym elementem pracy Fundacji było tworzenie Uniwersytetów Trzeciego Wieku między innymi w Klewkach czy Purdzie. Ludzie mieszkający w tych środowiskach zaczęli podejmować działania, których nigdy wcześniej nie podejmowali. Konieczne tu były działania  promujące lepsze życie , a w nich koncentracja na zachowanym w nich potencjale , dającym możliwość aktywności zarówno społecznej, jak i umysłowej , artystycznej , a także fizycznej. Uczestnictwo w tej formie aktywizuje ich i daje szanse , a także wzór twórczego spożytkowania czasu wolnego, zmusza do podejmowania wysiłków ku rozwojowi , zachęca do stałej przemiany  samego siebie , podejmowania działań na rzecz środowiska.

Jeszcze inny bardzo ważny element pracy Fundacji to pomoc osobom potrzebującym pomocy. Co roku wpływa do Fundacji wiele podań z prośbą o pomoc, zwłaszcza materialną. W ramach posiadanych środków po ich weryfikacji staramy się chociaż na część z nich odpowiedzieć pozytywnie. Prowadzimy także zbiórkę odzieży czy innych potrzebnych materiałów Nadmienić należy, że byliśmy wolontariuszami 21 Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Olsztynie. Przeprowadziliśmy również licytację podarowanych prac. Pieniądze z tej  licytacji trafiły również na konto Orkiestry.

Przedstawiłam tylko mały wycinek pracy Fundacji.

Życzę, aby w dalszym ciągu ludzie w niej pracujący, których motywuje do działania pozytywna energia ,,Pani Prezes” chcieli działać i angażować się w pracę i pomoc innym.

dr. Maria Truszkowska

Moje spotkania z Fundacją
„Łatwiej Razem”

(na 10 lecie)

1. Panie  Bogdanie” obchodzimy 10 lecie fundacji, wspominamy jej początki, a Pan był w niej naprawdę od początku…

Tak, dosłownie od stycznia 2011 roku, czyli w cztery miesiące po powstaniu Fundacji, a w ogóle miałem przyjemność być członkiem – założycielem pierwszej Rady Programowej Fundacji. W 2010r. Dzisiaj w niej jest moja żona Ewa. Tradycja została podtrzymana.

2. Czym dla Pana są takie organizacje, jaka jest czy powinna być ich proweniencja.

Fundacje pomagają budować społeczeństwo obywatelskie.  Potrzebujących zawsze będziemy mieć w naszych środowiskach. I to nie tylko potrzebujących wsparcia finansowego, ale np. potrzebujących  złożyć wniosek  o dofinansowanie  w programie „Moja woda”.

3. Czym nie powinny zajmować się organizacje pozarządowe?

Przede wszystkim nie powinny zastępować lub wyręczać państwa w  jego obowiązkach, np. w lecznictwie, szkolnictwie.  Mogą działać, ale nie przejmować w całości  zadań państwa. Organizacje pozarządowe mają umożliwić wspólne działanie ludzi o podobnych zainteresowaniach wzbogacając życie ich i życie społeczności na rzecz, których działają.

4. Jakie akcje Pan uważa za stosowne, potrzebne, jako wzór do naśladowania…

Ekologia to dzisiaj nie tylko moda ale konieczność.  Można  zatem wspierać  zakładanie np. towarzystw pszczelarskich, miłośników pięknych zakątków naszego kraju, które mają nieskażone środowisko naturalne.

5. Uczestniczył Pan też w kilku akcjach organizacji. Czy pamięta Pan, jakie to były akcje?

Oczywiście.  Tak jak powiedziałem, w styczniu 2011 roku „wsparłem” poprzez  swój osobisty udział akcję ” wolontariusze 50+ w Olsztynie”. Wprawdzie nie miałem jeszcze tej granicy wiekowej, ale tak jak powiedziałem na początku, wsparłem tą akcję. Była to jedna z pierwszych akcji, gdzie zgłoszono Fundację do kwestowania na rzecz  WOSP.  Na ulice Olsztyna wyszło wtedy 12 wolontariuszy, którzy mieli po 50, 60 lat. Chcieli pokazać, że jest to akcja nie tylko dla młodych fanów Jurka Owsiaka, ale dla  wszystkich: dla dzieci,  dziadków, wnuków, rodziców. Krótko mówiąc dla całych rodzin. Wiele dobrych cech nabywamy w dzieciństwie od rodziców. Widok ojca z puszką zapada głęboko w pamięć  na całe życie.

6. Jakie uczucie towarzyszyło Panu, gdy szedł Pan z puszką  Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy?

Nie tylko jeden raz chodziłem z puszką „po prośbie”. Kwesta dla anonimowego człowieka daje prawdziwą satysfakcje.

 7. Jakie działania Fundacji zapadły Panu w pamięci?

Wiele było ekscytujących  działań  w ramach prac Fundacji. Ale pamiętam np.  wyjazd do Kłęb rankiem w niedzielę i chowanie jajek dla dzieci z okazji Świąt Wielkanocnych,  udział w zbiórce na rzecz osoby niepełnosprawnej w Barnimiu,  czy też  pomoc w organizacji aukcji obrazów  w Olsztynie.

8. Czego życzyłby Pan Fundacji na 2 dziesięciolecie?
Od zawsze jestem za tym by dawać potrzebującym wędkę, uczyć, edukować, by ludzie robiąc małe kroki zaczęli brać życie w swoje ręce. Zatem każda pomoc, która po czasie usamodzielni obdarowanego,  będzie wielkim sukcesem Fundacji. I tego, Jej życzę na progu 2 dziesięciolecia.

Rozmawiała wolontariusz Teresa