1 listopada.

Nadchodzą najsmutniejsze dni w roku. Niektórzy twierdzą, że nie do końca smutne jeśli mają nadzieje lub w to wierzą, że spotkają się z tymi co odeszli gdzieś tam…
Ważna jest przede wszystkim pamięć o tych wszystkich którzy odeszli bo często  zadbane groby, położony symboliczny kwiatek mówi innym o tym, że my o nich pamiętamy. Każdego roku żegnamy się z bliskimi nam osobami i mówimy sobie, że wielka szkoda, że już ich nie ma w każdej takiej chwili mamy niedosyt niezakończonych rozmów. Myślimy o tym co chcielibyśmy jeszcze dla nich zrobić gdyby żyli lub czego nie zrobiliśmy a powinniśmy. Wszystko to razem powoduje, że jesteśmy zamyśleni i troszeczkę rozbici. A może inaczej, cieszmy się, żeśmy ich znali, że byli z nami i stanowili dużą część naszego życia jak tylko możemy idźmy na groby i dajmy wyraz naszej pamięci o nich.

Dr Teresa Cz. Malec

Cześć Krysiu. Witam Panią. Dzień dobryyyyyyy.

Różne były nasze zawołania. Czasami wpadałaś jak po ogień a czasami spokojnie i mówiłaś, że jesteś zmęczona. A ja mówiłam, że czas trochę zwolnić.
Zawsze bardzo sympatycznie. Wypijałaś kawę, chociaż częściej prosiłaś o dobrą herbatkę- „jeśli masz?”
Miałam. Dla wyjątkowych gości. Takim bywałaś ostatnich 5 lat w Fundacji.
A przedtem 15 lat jako pracownik naukowy, na Uczelni, gdzie byłam kanclerzem. Przedtem 10 lat jako wykładowca na kursach i w PSZ, gdzie byłam dyrektorem.
Cała nasza znajomość to ponad 30 lat. Znałyśmy się służbowo i prywatnie.
Tak, tyle lat łączyło mnie z Krystyną, to dosyć długa znajomość.
Energiczna, czasami aż za bardzo, miła, sympatyczna, czasami wściekła. Niemiłosierna dla głupoty i ludzkiego lenistwa. Zawsze dobrze przygotowana i tego wymagała od innych. Zawsze elegancka. Kulturalna. Indywidualistka.
Pedagog z głównego wykształcenia, ale pasjonat i bardzo dobry wykładowca z psychologii. Ta druga dziedzina pochłonęła ją do końca i jej się poświeciła.. Zakończyła bardzo zgrabnym i przystępnym podręcznikiem do psychologii. Zaoczne studentki z pedagogiki bardzo sobie chwaliły. Jak mawiała pani Maria – wreszcie stara nauczycielka zrozumiała tyle uczniowskich problemów.
Socjolog -dziennikarz Aneta Pawelczyk-Piłat na łamach radia UWM -powiedziała: wielki żal, przecież ona mnie nauczyła psychologii, do dzisiaj korzystam z moich notatek z wykładów, a jej komentarze-miód.
Można przytaczać takich wypowiedzi dużo. A wszystko przez to, że Tobie Krysiu zależało. Kochałaś ten zawód. Kiedy przyjmowałam Cię do pracy na uczelni, powiedziałam: pani Krystyno nawet gdybym nie miała etatu, to bym go stworzyła, bo o słynnych kolorach nikt tak nie umie mówić.
Kiedy wygraliśmy projekt z Ministerstwa Rodziny, tylko pani dr Kuberska -Przekwaś potrafiła w 2011 roku pojechać do 12 wsi i wykładać paniom, dlaczego powinny być całe życie bardzo aktywne. A one potem pisały do Fundacji, aby przyjechała do nich pani Krysia, taka fajna doktórka
I przekonałaś je, działają do dzisiaj w 4 Uniwersytetach III Wieku. Też są w smutku.
Tak Krysiu. Ja się z tobą nie mogę pożegnać……….. nie mogę.
Myślę sobie może znów poleciała gdzieś do Krakowa, Wrocławia, Warszawy. Kolejna konferencja.
To przykre, że nie możesz przyjechać i pogadać znowu:.
—o Olku, który ma na pewno kłopoty, skoro się nie zgłasza, o” Przekwasie”, który na coś się nie chce zgodzić, jaki prezent dla ukochanej wnusi.
Jak czasami dużo problemów wzajemnie omawiałyśmy. Wzajemnie ja o swoich, ty o swoich. Zostały mi takie piękne wspomnienia. A może mi się przyśnisz…
Tym razem wyjechałaś trochę na dłużej. Poczekam, poczekają trochę twoi byli studenci. Oni cię naprawdę szanowali za przygotowanie i ogromny szacunek jaki do nich miałaś. Ty jako wykładowca i wychowawca, a to teraz rzadko już się zdarza.
Mogę o tym zaświadczyć po tylu wspólnych latach pracy i myślę przyjaźni.
Krysiu-niektórzy nie umierają, bo żyją dotąd, dopóki ludzie o nich pamiętają.
My na pewno będziemy o Tobie pamiętali.
Jedź tam, gdzieś trochę dalej i czekaj na nas, bo tym razem to my do Ciebie kiedyś dołączymy.
Z wyrazami szacunku i głębokiego zadumania

  1. Kanclerz Uczelni

dr Teresa Czesława. Malec
Odpoczywaj w spokoju.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Wyrazy ostatniego pożegnania od wszystkich wolontariuszy i władz
Fundacji dr Teresy Czesławy Malec „Łatwiej Razem „w Olsztynie.
dr Wacław Domaszewicz.

Wspomnienie

o profesorze Aleksandrze Łuczaku.

Wczorajszy dzień był bardzo przykry szczególnie dla mnie. Kiedy zadzwoniła księgowa Fundacji i powiedziała, że członek naszej Rady nie żyje, bo są w gazecie kondolencje, bardzo się wzruszyłam. Zrobiło się bardzo smutno.
W chwili obecnej mieszkam już pod Szczecinem. Wiadomość przyszła trochę późno a pogrzeb następnego dnia.
W dniu dzisiejszym, czyli dniu pogrzebu, usiadłam i piszę to wspomnienie.
W takiej chwili po otrzymaniu niespodziewanej wiadomości stają człowiekowi przed oczyma różne sytuacje, obrazy, natłok wspomnień jest tak duży, że trudno jest ustalić które są najważniejsze.
Jeszcze całkiem niedawno zadzwonił do mnie z życzeniami. Powiedział krótko – nigdy nie był zbyt wylewny-„Tereska bardzo słabo się czuję, dlatego tak rzadko się odzywam, wiem że działasz ale ja jestem już słaby, już nie pracuję, trudno, miałem tam kontakt z Olsztynem, – ale już nic” – i to było wszystko.
Ta rozmowa była bardzo nie uporządkowana. Próbowałam go pocieszyć jak dobrze trzymają się inni. Zaczynałam mówić o profesorze …. ale on powtórzył, że bardzo jest słaby.
Trochę byłam zszokowana. Za wcześnie, pomyślałam. Przecież on zawsze dbał o zdrowie. W Olsztynie chodził często na dworzec pieszo, a ten jego ukochany tenis …
Przykro bardzo, ale widocznie nie wystarczyło. Trochę za szybko. Jeszcze nie teraz.
Kiedy zakładałam Fundację „Łatwiej Razem” Aleksander powiedział w wywiadzie do Gazety Olsztyńskiej, że jak pani Teresa bierze się za coś to na pewno musi się udać. Udało się. 12 lat już minęło a Fundacja dała wsparcie ponad 20 tysiącom ludzi. Aleksander został członkiem Rady Programowej. Będę musiała jako Fundator jutro wnieść o wykreślenie. Przykro mi bardzo, byłeś z Fundacją sercem od początku.+
Pocieszeniem niech będzie tylko to, że bardzo wiele w swoim życiu zrobił. Nigdy to nie był jeden etat. Zawsze obok była jeszcze działalność społeczna. Zawsze był dla innych.
Nie odmawiał, kiedy mógł pomóc. Zawsze zakładał, że trzeba próbować. Pani Tereso – podobno chcesz zakładać uczelnię -odwagi, a jak będzie trzeba to pomogę – tak mnie przywitał w Olsztynie we wrześniu 1996 roku, na otwarciu roku oświatowego w Olsztynie, jako Prezes Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w Warszawie. Był moim przełożonym od 1989 roku. Trochę czasu!
Umiał człowieka zmobilizować, zaraz po chwili wrócił i powiedział, że jak się uda to nawet będzie pracował na tej uczelni jako profesor.
Odpowiedziałam, że jak się uda to nie jako profesor, ale Rektor. Sprawdziło się. Został czwartym Rektorem, ale wspierał mnie jako pierwszego kanclerza od początku od 1997 roku.
Może nie spełniłyby się wszystkie moje zawodowe marzenia związane z prowadzeniem uczelni, gdyby nie jego psychiczne wsparcie. Zawsze potrafił powiedzieć dobre słowo.
Ujmował wszystkich swoją kulturą, pogodą ducha, spokojem. Taki profesor. Umiał znajdować wiele radości nawet z małych rzeczy. Kiedy opowiadał o swoich pobytach – jako w końcu historyk – w swojej ukochanej Grecji, to można było sobie wyobrazić jakby człowiek tam był.
Bardzo przeżywał sprawy swojego Legionowa. Znałam historię nie tylko rodziny, ale i domu. Bardzo ważna była dla niego żona, miałam przyjemność poznać a o córce mógł mówić cały czas.
Przywoził nowe książki, bardzo był kontent, kiedy czasami ubiegłam go i posiadałam już interesujące Go pozycje.
Wyłożyłam wczoraj różne fotografie, pamiątki. Ostatnie podziękowanie profesora za moje starania o finanse na wydanie książki na tytuł profesorski. Piękny. A rzeczywiście trochę włożyłam w ten fakt zabiegów. Ale jak miło było przeczytać, że ktoś to docenił.
Jestem dzisiaj załamana, bo naszły mnie jeszcze inne wspomnienia.
Żegnam bowiem w ten sposób już trzeciego Rektora. Nie każdy miał tyle szczęścia co ja, znać ich wszystkich razem.
Dlaczego?
Bo każdy z nich był wyjątkowy. Profesor dr Zygmunt Drabent, profesor Wojciech Budzyński, każdego z nich znał bardzo dobrze i poważał, szanował Aleksander.
Zawsze się sympatycznie witali, siadali i rozmawiali.
Co słychać w Warszawie, w polityce, na Uniwersytecie Warszawskim, mieli wiele wspólnych tematów, bo jego poprzednicy też działali dużo w stolicy.
To były niezapomniane spotkania, wieczory. Dlaczego to już za nami?

Chciałoby się powiedzieć jak w poezji i pieśni……
chwilo trwaj.

21 marca 2023 roku spoczął na cmentarzu w Legionowie.
Spoczywaj w pokoju Aleksandrze.
Na pewno twoi przyjaciele zachowają Cię w pamięci.
dr Teresa Cz. Malec

Właśnie zadzwonił telefon …. to był Zbyszek Wesołowski.
Właśnie pochowaliśmy Olka ….. pogrzeb był godny, bardzo dużo znanych postaci …. godnie. Rozglądałem się za tobą, ale gdzie Ty teraz mieszkasz … i tak powspominaliśmy Olka w chwilę po pogrzebie.

Serdeczne wyrazy współczucia dla całej rodziny śp. Aleksandra w imieniu władz oraz wolontariuszy Fundacji dr Teresy Cz. Malec „Łatwiej Razem” w Olsztynie składa Fundator Fundacji dr Teresa Cz. Malec, Prezes Rady Fundacji dr Wacław Domaszewicz. Oraz Pełnomocnik Oddziału Fundacji w Kłębach mgr Tadeusz Malec

Pożegnanie

W ostatnich dniach października odszedł na wieczną wachtę nasz przyjaciel i członek władz Fundacji dr. Jan Trusewicz. Członek Kapituły najwyższej nagrody w Fundacji. „Bukiecik za serce” Doktor nauk humanistycznych, Psycholog.
Były pracownik akademicki kilku szkół wyższych. Związany z Fundacją od chwili jej powstania, od 2010 roku. Wspaniały wykładowca. Człowiek wrażliwy na problemy ludzi potrzebujących. Wesoły, uśmiechnięty prawie zawsze.
Bardzo dobry kompan na dobre i na złe.
Chętny do pomocy w każdej chwili.
Właściwy ambasador naszych idei Fundacji.
Żegnamy wielkiego przyjaciela Fundacji.

Prywatnie- kiedy dzwoni telefon, myślę, że to Ty. Jak bardzo będzie brakowało mi tych telefonów.
Bardzo Janie, bardzo, Żegnaj.
Odpocznij, bo bardzo cierpiałeś i długo zanim przyszedł ten ostatni dzień i Cię zabrał.
Zbieraj tam naszych i opowiadaj. Jak mówiłeś, w Kabornie, drużyna musi się trzymać.

dr. Teresa Cz. Malec

Pamięć – ona jest najważniejsza.

Przychodzi po woli najsmutniejszy okres w roku. Już same przygotowania do niego powodują nostalgie, smutek, rożne wspomnienia.

Właśnie dzisiaj też byłam na cmentarzu. Akurat czyściłam grób, w którym leżą osoby niekoniecznie w pewnych okresach prze zemnie kochane. A więc była to praca z obowiązku. Nawet one same nigdy za życia nie spodziewałyby się, że ja tu przyjdę kiedyś i będę robić porządki. Tak jednak pomyślałam, że nie wszystko zawsze jest złe w kontaktach ludzkich, że są i chwile pozytywne, że nie trzeba wszystkiego nosić w sercu i tak długo pamiętać. Było, minęło, skoro ja żyję to znaczy, że potrafię wznieść się ponad wszystkie krzywdy i złe chwile a pamiętać tylko dobre. Bo takie też w każdych kontaktach są.

Pochodziłam po cmentarzu, jakie to wyjątkowe miejsce. Napawa nas powagą, trochę strachem a właściwie takim chłodem. Nie, nie strachem, bo kogo lub i czego w tym miejscu się obać.

Widać po niektórych mogiłach jakie są ważne dla tych co pozostali, jak byli kochani ci co odeszli. Wypielęgnowane te mogiły, kwiatki, ścieżki.

Gdzie indziej ogromne bukiety, co roku większe i co roku większe lampiony. Gdy przyjdzie ten ze skromniejszym bukietem, już często nie ma miejsca, bo mogiła zastawiona. Tak proszę zauważyć co roku większe. To też znak czasów. Świadczą o statusie społecznym przychodzących na groby.

Ja zatrzymuję się przy tych z maleńkim jeszcze palącym się lampionikiem, stale palącym się, czyli, że często odwiedzanym. To jest piękne. Tutaj trwa pamięć. Tu nie ma obowiązku. Tutaj przychodzą bliscy, których ból nie chce odstąpić. Ból, który będzie długo trwał.

Ja chciałabym, aby nie było bólu a trwała jedynie pamięć.

Ona jest najważniejsza. Najlepsza, bo pamiętając wracamy myślami do tych osób i czujemy jakby zaraz mieli przyjść, lub zaraz się do nas odezwać.

Tego nam chyba najbardziej brakuje 1 listopada. Tak bardzo chcielibyśmy pogadać lub dokończyć rozmowę, powiedzieć coś co chcieliśmy i nie było nam dane. Słowa księdza Twardowskiego dlatego są tak ważne i jednocześnie są wspominkiem, że nie powiedzieliśmy sobie nawzajem tych słów najważniejszych.

Rozmowy niedokończone, są gdzieś w jakimś medium, ale mi przypomniały się tutaj. Dlatego trzymajmy kontakty i mówmy sobie dużo, dzisiaj, teraz aby później nie żałować.

Ale jeśli już tak się stało, że zostaliśmy sami, że odeszła ukochana lub szanowana przez nas osoba, to pamiętajmy….

Pamiętajmy, wspominajmy i rozmawiajmy o tych co odeszli, aby pamięć w następnym pokoleniu przetrwała.

Pamięć jest uczuciem błogim bo pozwala jednocześnie przypominać sobie dobre chwile i jeszcze raz je przeżywać.

W chwili obecnej jest to szczególnie ważne, bo przyszła do nas pandemia. Okazuje się, że zabiera nie tylko nas bardzo dojrzałych ale i tych w sile wieku. Tym bardziej musimy utrzymywać kontakty, dzwonić, rozmawiać. Korzystać z okazji do bycia i obcowania z osobami, które kochamy, szanujemy, cenimy lub po prostu znamy lub los postawił nas na ich drodze.

A jednak smutno mi bez tych, których miałam przy swoim boku, tych co pomagali w pracy, działaniu i których co roku jest coraz mniej.

Odeszli a po Nich została pustka. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych. Może, ale ja pozostanę przy swoim—–są ale jednak inaczej.  Wielu maluje, ale bukiety kwiatów profesora Adolfa Gwozdka były nie do podrobienia. Wielu ludzi pomaga, ale jak potrafiła bezinteresownie pomagać profesor Eugenia Malewska ,nie spotkałam .Bardzo się  cieszyła z cudzego szczęścia. Cierpiała w ciszy swoje problemy a miała ich też bardzo wiele. Sama sobie nie dawała zbytnio pomagać. Nie lubiła się żalić. Często cierpiała w samotności ale nie pokazywała tego po sobie. Zawsze chciała aby innym było lepiej. Widzę ją cały czas z nieodstępującą ją ukochaną wnuczką wchodzącą do gabinetu…A znajomość nasza trwała 36 lat.

Można prowadzić dyskusje, spory naukowe, rozmowy ale takiego rozmówcę jakim był profesor Zygmunt Drabent trudno tak po prostu spotkać. To nie było tylko sobie pogadanie, to była przyjemność prowadzenia tych konwersacji i zawsze coś dobrego, nowego zostawało z tych spotkań… Ten gabinet podzielony na pół. tutaj urzęduje prezes a tam za kreską dyrektor… Jak brakuje tych spotkań nawet już po tylu latach. Pamięć o Nim powoduje, że zamyślamy się na chwilę i rozmawiamy sami ze sobą, ale tak jakby on dalej słuchał. Trzeba mieć szczęście spotykać takich ludzi a pamięć o Nich nigdy nie zaginie, jeśli zechcemy pamiętać.

No właśnie, czy My chcemy pamiętać.

Tak niedawno odszedł profesor Wojciech Budzyński. Jego specyficzne poczucie humoru piękne słownictwo, gestykulacja. Niby wesoły a jednocześnie uważny, dobrze słyszący i krytyczny. Chciało się mu dorównywać i być przez niego pochwalonym. To postać, która nie może być zapomniana. Dobry człowiek i tata, który potrafił zagrzewać czasami nawet do bardzo kontrowersyjnych. Nie lubił słabych, leniwych. Według niego ludzie i świat powinni być lepsi ale to najpierw ludzie powinni stawać się coraz lepsi. Chciało się z nim i dla niego pracować. Zawsze będę Go wspominała i pamiętała.

Miałam wielkiego przyjaciela Zbyszka Hajkowicza. Prawnik ale taki przyjazny, poważny, rozumny nie tylko paragraf. Długie wywody czasami życiowe i prawnicze pomagały w wielu sytuacjach i życiowych i zawodowych. Odszedł bardzo szybko, a tyle sobie obiecywał po emeryturze. Nie spotkałam później człowieka, który by powiedział o nim złe słowo a jednocześnie tyle mi zawodowo pomógł. Podobnie szanowano i do tej pory bardzo dobrze wspomina się Rafała Grzywacza, człowieka budowlańca ale perfekcjonistę, pomysłodawcę, wizjonera. Odszedł tak szybko nawet przed emeryturą. Takich fachowców teraz nie ma, on kochał to co robił. Uczył innych. Był bardzo uczynny. Pozostawił po sobie wiele odremontowanych budynków, kaplic, rożnych budowli i miejsc, które świadczą za nim, teraz kiedy go nie ma. Ja pamiętam i będę pamiętać.

Nie wolno się zamyślać tak długo jednego wieczora. Bo wówczas robi się ciężko. A to byli wspaniali ludzie i trzeba ich wspominać z szacunkiem… Nawet cieszyć się w pewien sposób, że miało się przyjemność z nimi znać, pracować, świętować.

Dobrze jutro napisze więcej. Tych osób jest wiele i bardzo chciałabym ich przypomnieć tutaj, dzisiaj, wszystkim aby czasami nie chcieli zapomnieć. A może nic już nie będę miała do dodania. Tylko prośbę o pamięć.

Dzisiaj przyszła mi myśl. Jakie to jest święto? Smutne, poważne, dlaczego.? Przecież im jest już dobrze, nie cierpią, nie martwią się o nas, bo wiedzą, że my o nich pamiętamy i postępujemy tak jak oni chcieli. Więc jak to jest, czy to święto powinno być- smutne czy….piękny dzień wspomnień ,poczucia ,że oni są dalej z nami.

Dzisiaj byłam na sprzątaniu grobów. Znajomych, rodzinnych, daleko. Nie możemy się wszyscy spotkać ale wszyscy będziemy wspominać myśleć o tych co odeszli. Ważne to jest abyśmy powspominali. Powiedzieli jeszcze raz, żegnaj Maria, Zosia, Marta, Jan, Bartosz, Marian, Robert, Henryk i inni.

Nieważne ile im wszystkim jutro, pojutrze postawionych zostanie lampionów, zniczy, wieńców, lampek. Będzie z tym różnie.

WAŻNE: abyśmy po 1 czy 2 listopada dalej o NICH pamiętali. Jeśli będziemy pamiętać to tak jakby dalej byli z nami.

W ubiegłą sobotę miałam małe warsztaty w domu. Robiliśmy wiązanki. Dosyć sporo. Ja dotykając każdą myślałam na której mogile bym ją położyła. Komu. Każda miała swój charakter. Nie zrobiono w sumie żadnej takiej samej.

To tak jak z nami i Tymi co odeszli

Wszyscy różni a jednak tak wiele nas łączyło. I to było piękne. Nie smucimy się od tej chwili. Wspominamy tylko to co było dobre i marzymy, że może jeszcze kiedyś, w drugim świecie się spotkamy….

Z szacunkiem

dr Teresa Cz. Malec

Kłęby 30 października 2021.

Panie Profesorze —-dziękuję.

Bardzo chciałabym pożegnać Cię w sposób szczególny, na jaki zasługujesz, ale myśli są skołowane, nie poukładane. Trudno.
Może kiedyś napiszę więcej.

Jak zwykle zbyt nagle, zbyt szybko, zbyt niespodziewanie.
Tak zawsze mówimy, gdy odchodzi od nas ktoś, kogo jeszcze chcielibyśmy w swym gronie zatrzymać.
Dlaczego tak się dzieje.
Dlaczego ciągle powtarzamy te słowa.

Poznałam Pana profesora dosyć blisko, takie mam wrażenie ale tak naprawdę był do końca nieprzenikniony.

Bardzo często zaskakiwał ale w taki sposób, który świadczył, że myślał o naszej sprawie, że pamiętał ostatnią rozmowę,
spotkanie, tylko nie chciał od razu dać pełnej odpowiedzi.

Chciał mieć czas na swoje, tylko indywidualne spotkanie z problemem, który został mu powierzony.
Dusza artysty powie ktoś. Tak, ale przede wszystkim odpowiedzialnego człowieka.

W dzisiejszych czasach to bardzo ważne i bardzo rzadko spotykane.
Żyjemy szybko, czasami działamy bez zastanowienia a to pozwala na decyzje mało trafione i dlatego też tak często szybko zapominamy. O tym co ważne w życiu, co piękne, co należałoby celebrować i zachowywać.
Przy tobie Panie Profesorze przy lepszym poznaniu można było się tego nauczyć a przynajmniej się chwilowo zastanowić.
Nasze spotkania to:

-współpraca w ramach mojej pracy zawodowej na ART w Olsztynie w latach 1984 -1989,

-współpraca w ramach Instytutu Pedagogiki TWP przy ulicy Wojska Polskiego w Olsztynie w latach 1992-1994,

-współpraca w ramach  prowadzonej przeze mnie Uczelni, Pana profesora jako nauczyciela akademickiego i moja jako Kanclerza w latach 1997-2010.

-udział pana w projekcie FIO „Nasza wieś w naszych rękach” w charakterze nauczyciela, prelegenta, uczestnika Forum,
które miało miejsce w jego ramach w latach 2011-2012 na terenie gminy Biskupiec.
Cała działalność opisana w wydawnictwie Fundacji „Łatwiej Razem” pod tym samym tytułem,
dostępna pod adresem: https://latwiejrazem.pl/wp-content/uploads/2020/01/Gwozdek-A.-art..pdf

-Prowadzenie zajęć plastycznych dla Uniwersytetów III Wieku w Klewkach i Purdzie. Organizacja pleneru malarskiego dla starszych studentek, które dzisiaj są zasmucone, bo odszedł nauczyciel, który pokazał im jak trzymać pędzel i co można nim wypowiedzieć.
Zostały tylko prace, niektóre naprawdę bardzo udane. To był rok 2013.

-Fundacja miała szczęście a przede wszystkim ja jako jej założyciel z kontaktów z tobą Panie profesorze. Na moją prośbę zrealizowałeś, ale w jaki sposób, pomysł na namalowanie polskich pięknych kwiatów w postaci bukiecików. „Bukiecik za serce” darowany był i jest wszystkim darczyńcom, którzy przekazują pieniądze na działalność Fundacji od 2013 roku. Ta kolekcja 25 prac ma więc wymiar szczególny Oprawione w piękne złote ramki stanowią szczególne nagrody. Są niepowtarzalne. Wręczałeś je Panie profesorze jeszcze niedawno osobiście w 2019 roku. Pozostały fotografie.

Chociaż one. Szkoda, że nie mogłeś zrobić tego na nasze X lecie. Pandemia nie pozwoliła zrobić uroczystości. Kiedy minie, zrobimy ją i ostatnie 5 sztuk będzie wręczone z myślą o Tobie profesorze naprawdę tym co na nie zasłużą.

Kiedy przemawiałeś do zebranych na Forum Naukowym w Biskupcu w 2012roku, pod patronatem Burmistrza Miasta, obecna na nim- socjolog, prof. dr hab. Elżbieta Kaczyńska z Warszawy powiedziała: wiesz Pani Kanclerz  –„on czuje te sprawy jako artysta ale i tak po ludzku. Rozumiesz?”

Zapamiętałam to. Teraz rozumiem  w sposób szczególny. Podobnie wczoraj powiedział o Tobie prof. dr hab. Wiesław Mysłek „szkoda bo był dobry chłop”. Bardzo dobrze jako artysta z filozofem współpracowaliście w Fundacji.

I jak każdy z którym rozmawiałam, mówi krótko – za szybko, za krótko, szkoda.

Żegnam Cię Panie Profesorze. Będziemy pamiętać.

A może kiedyś, gdzieś tam w chmurach, spotkamy się jeszcze?

Prof. dr hab. Eugenia Malewska, która nas ze sobą poznała, przygotuje jak dawniej herbatkę, wypijemy ją w trójkę i pogadamy o sztuce i starych przyjaciołach.
Teraz tylko pójdę na piętro w swoim domu, popatrzę na piękne niebieskie kwiaty. Obraz ten namalowałeś panie profesorze w 2006 roku na prośbę prof. Malewskiej jako prezent na moje imieniny.
To piękne spotykać w swoim życiu ciekawych i wspaniałych ludzi.
A ja miałam to szczęście.

Rodzinie profesora Adolfa Gwozdka serdeczne kondolencje i wyrazy współczucia.
Jest nam bardzo smutno razem z Wami.

Piękne myśli, dziękuję. W tych dziwnych czasach przesyłam bardzo wiele ciepłych serdecznych myśli.
Koronawirus już mocno zmienił świat, a dalej….. zobaczymy lub nie. Utrudnione kontakty bezpośrednie, fizyczne między ludźmi sprawiły, że inaczej, chyba głębiej przeżywamy święta, w tym okres Zaduszek i Wszystkich Świętych. Mamy więcej czasu na wspomnienia, czasami modlitwę i w ten sposób granice ziemskie i pozaziemskie nie mają znaczenia. Nasze myśli przemierzają najdalsze przestrzenie i w ten sposób jesteśmy wszyscy razem w tym znanym nam świecie i w innym wymiarze. I to jest piękne.
Gorąco pozdrawiam
Teresa K.

Na dzień pierwszego listopada.

Co pozostało/nie po nas……..

Zbliża się kolejny bardzo smutny dzień w roku.

Bardzo smutny bo przypomina nam wszystkich, którzy od nas już odeszli. Każdego roku coraz więcej. Niektóre osoby  sprawiły nam wielki ból swoim odejściem, inne zasmucenie, jeszcze inne zaskoczenie, że tak nagle i dlaczego. Najlepiej, abyśmy kiedyś, w odpowiednim czasie, jeszcze nie teraz, odeszli razem……

Ale czy nasi następcy pamiętać będą o nas. Jak i czy przetrwa pamięć o nas. Starajmy się więc zostawić jak najwięcej dobrych śladów swojej działalności pracy i życia. Piszę o tym dlatego, że już teraz my bardzo szybko zapominamy.

Ostatnio byłam ponad miesiąc w stronach, w których przeżyłam ponad 36 lat. Dobrze, że pozostał dom i mogę do niego w każdej chwili wracać. Dobrze, że na hasło mojego przyjazdu odzywają się znajomi, przyjaciele, sąsiedzi.

Jest to bardzo miłe. Zwróciłam jednak uwagę na to, że już mało pamiętamy, mało wspominamy tych którzy jeszcze całkiem niedawno byli wśród nas. Nie są w naszych rozmowach obecni. Dopiero jak ktoś  podniesie temat, ma miejsce krótki komentarz.

Może to tak jest, że rozmawiamy z tymi co odeszli sami, pojedynczo, po cichu. Nie chcemy świadków naszych niedokończonych rozmów, bo zawsze zostają miedzy nami rozmowy niedokończone.

Stojąc nad grobem dopowiadamy często wiele zdań i jest nam przykro, że nagle zabrakło nam czasu. Robimy sobie wyrzuty, że zbyt mało czasu poświęciliśmy tej drugiej osobie.

Każdy ma wielu takich już nieobecnych z którymi chciałby się jeszcze na chwilę spotkać i powiedzieć te niedopowiedziane słowa, myśli  ….. i przykre, że jest to już niemożliwe. Ale jeśli wierzymy, że nie do końca odeszli, że nad nami czuwają, to możemy im to dopowiedzieć. Będzie nam lżej, będziemy bardziej pogodzeni z faktem ich odejścia ….

Właśnie ten okres nadchodzi.

Każdego roku idziemy w te specyficzne odwiedziny. Zapalamy świeczki. Kładziemy kwiaty. W tym roku zapewne będzie inaczej. Powinno być.

Szanowni wolontariusze i przyjaciele Fundacji „Łatwiej Razem”, Dopadła nas ta straszna epidemia. Lepiej dla wszystkich będzie, kiedy pozostaniemy w domach 1 czy 2  listopada. Odwiedzimy groby w innych, różnych terminach. Nie wszyscy razem. Jeśli chcemy jeszcze długo chodzić do naszych zmarłych, poczekajmy na lepszy czas i nie wszyscy naraz.

Oni nam wybaczą, poczekają. Powspominajmy ich w ciszy naszych domów, przy zapalonej świecy. Bo najważniejsza jest w końcu ta duchowa pamięć.

dr Teresa Cz. Malec

Kłęby, zachodniopomorskie 20 października 2020 r.

Wspomnienie 2019

 

Czy jeszcze pamiętamy Jak każdego roku zbliża się okres, którego bardzo nie lubię z jednego powodu. Przypomina mi bowiem osoby, ale i sprawy, których z nimi nie załatwiłam, nie dopowiedziałam lub chciałabym dopowiedzieć a to już nie możliwe, bo ich po prostu już nie ma.

Chociaż wierzę, że oni gdzieś krążą wokół nas i wszystko widzą, słyszą, tylko nie mogą nas wspomóc. Należy im się pamięć za to co kiedyś zrobili, za pozostawione drogowskazy. Tylko czy ktoś się nimi dzisiaj posiłkuje…

Pozostaje za to bardzo dużo wspomnień. Fotografie nie kłamią. Oglądam je z zadumą, nostalgią i zastanawiam się co byśmy sobie powiedzieli, gdybyśmy się jeszcze raz spotkali. Trudne pytanie na które do końca sobie nie odpowiem. Chociaż cały czas próbuję.

Jestem pełna dobrych emocji, kiedy wspominam swoich przyjaciół, szefów, znajomych, którzy odcisnęli swój mocny ślad w moim życiu zawodowym, prywatnym i chociaż smutno to jednak również duża satysfakcja, że los pozwolił mi ich spotkać. Państwo profesorowie – Zygmunt Drabent, Wojciech Budzyński, Eugenia Malewska, mgr Zbigniew Hajkowicz. kwestor Zofia Narkowicz, mgr Maria Emilian, dr Stanisław Karaś. Otrzymałam od Was bardzo wiele. Bez Was, nasze wspólne dzieła, szkoły i uczelnia, nigdy by nie powstały. Moje skrzydła do działania dostawałam od Was. Szkoda, że nie mogłam trochę dłużej z Wami świętować wspólnych sukcesów. Zabrakło czasu. Zbyt szybko żyliśmy w tym czasie. A potem odchodziliście tak szybko, jedno po drugim. Ominęła Was za to przykrość, że nasze wspólne dzieło – uczelnia – już nie istnieje. Uprzedzaliście mnie, ale nie zdołałam upilnować. Złych i chciwych jest zawsze więcej. Nie da rady w pojedynkę. Was po prostu zabrakło. Zbyt szybko odeszliście. Należało trochę poczekać !

Ale za to w pamięci wielu jeszcze osób pozostajecie jako autorytety, które odeszły. Nikt tego nie odbierze. A ja i wielu jeszcze wspaniałych, którzy z nami pracowali będę strzegła tej pamięci, nie tylko z okazji corocznego Święta Zmarłych, ale przez czas, który przed nami żyjącymi pozostał. To nasz obowiązek, powinność i satysfakcja, że możemy, bo ich znaliśmy.

Wszystkim oddaję cześć, których znałam i z nimi pracowałam. Było ich wielu i ja o nich pamiętam. Proszę pamiętajcie Państwo również.

Z zadumą i szacunkiem dr Teresa Cz. Malec

Jeszcze nie teraz… jeszcze chwilę..

OSTATNIE POŻEGNANIE…

Po raz kolejny przyszło mi pożegnać kogoś bliskiego służbowo i prywatnie. Sama nie wiem czy potrafię to zrobić tak jak bym chciała. To niemożliwe.
Przede wszystkim za wcześnie. Jeszcze nie teraz. Jeszcze tyle było planów. Tyle wyzwań. To nie możliwe. Tym razem jechałam Zosiu z daleka na spotkanie z Tobą. Miałyśmy omówić wspólne plany współpracy obu naszych Fundacji. Byłaś od 2 lat w naszej szefową Rady Programowej.
Byłaś współzałożycielką można tak powiedzieć, mojej Fundacji, bo zostałaś jej pierwszą księgową 2010-2011, a to bardzo ważne bo podałaś rękę, do naszej pracy. Potem tworzyłaś swoją Fundację.
Co teraz. Będziemy bardzo samotni w naszej pracy. Będzie brakowało twojego trzeźwego zawsze osądu, twojej wywarzonej opinii, twojego uśmiechu i zapewnienia, że jeśli nie bardzo dobrze to jakoś tam damy radę. Trzeba pracować, nie marudzić, nie takie kłopoty się pokonywało. To były twoje słowa. Nie było co dyskutować.
Co jakiś czas wielkie poruszenie. Postawienie człowieka do pionu.” Tereska, jedziesz ze mną na pielgrzymkę do Fatimy, byłaś, nie byłaś, to przysyłaj pieniądze, albo za Ciebie założę. A Tadeusz tez mu się przyda. Już emerytura, nie trzeba urlopu, dalej jedziemy”.
I pojechaliśmy. I było pięknie i będziemy zawsze pamiętać, że to tylko dzięki tobie tam byliśmy. Teraz miałyśmy jechać na jesieni i co?. Już nie pojedziemy sami, bo to nie będzie to….
Telefon we wrześniu —„-słuchaj…słuchaj- piękny co?. No powiedz. Skąd te  piękne dźwięki – to z mojego dzwonu, dzwonu Zośki Narkowicz. A co odkładałam, wszystko co u Ciebie zarobiłam i w …. Najpierw miało być wielu sponsorów a potem okazało się ….. A niech tam przynajmniej jak umrę to mi zadzwoni”— DLACZEGO NIE DZWONIł…. bardzo byłam zawiedziona. Ten dzwon powinien dzwonić, księże Biskupie do momentu jak nie zasypano mogiły. Jej się to należało od tego kościoła. Bo ona temu poświęciła tyle godzin pracy i tyle pieniędzy. A tylko ona potrafiła organizować i szukać sponsorów. Dobrze, że mam to nagranie. Ale jeszcze nie mogę go odsłuchać ponownie. Jeszcze nie. Komu bije dzwon……….
2011 poszłam po podpis dla Fundacji, wyszłam o 2 nad ranem bo akurat stemplowała i szykowała kartki dla mieszkańców na zbiórkę pieniędzy na kościół, wśród mieszkańców osiedla Nagórki, Jaroty, na około. Stemplowałam bo Zośka poprosiła.
Przy kamieniu węgielnym też byłam…bo Zośka poprosiła” abym jej świece pomogła zanieść do kościoła, po drodze pogadamy o naszych sprawach, a potem okazało się że niosłam je do samego końca a przy Biskupie Piszczu pochwaliła mnie, jaka to pani kanclerz chętna do pracy”. Taka była Zośka. Każdego potrafiła zagonić do pracy, do działania. Cała Zosia. Jej trudno było odmówić.
Ona też pomagała. Nie odmówiła. Dbała i była lojalna. Przepracowała ze mną jako kwestor Uczelni parę wspaniałych lat. Odeszła po moim odejściu ze stanowiska, bo podobnie jak ja lubiła, decydować o swoich szefach sama. Musiała chcieć dla kogoś pracować. Dbała o swoich byłych pracowników, którzy po jej odejściu byli zwalniani z WSIE TWP. Zosiu, one wszystkie były obok mnie na Twoim pogrzebie. Na pewno nas widziałaś. One zawsze też o Tobie będą pamiętały.
Nie dbałaś o siebie jak należy. Ciągle w ruchu, ciągle gdzieś i czemuś oddana.
Siedziałyśmy sobie w ubiegłym roku w Kabornie. Szczęśliwa, bo przywiózł Cię twój syn. Nie byłaś tym razem kierowcą. Mogłaś wypić ze mną lampkę wina. Powspominałyśmy. Było fajnie. Interesowało Cię zawsze przecież dużo różnych problemów. Opowiadałam Ci o moim nowym domu na emeryturze.
Obiecałaś też, że zwolnisz, jeszcze parę spraw i będziesz odpoczywać. Mówiłyśmy o naszych wnuczkach. Przeżywałaś kłopoty swoich dzieci. Chciałaś jak najlepiej. Nawet nie jadłaś już ciasta drożdżowego, no troszeczkę …. mówiłaś, że dbasz o siebie. I co?
Ostatnie prace dosłownie do ostatniego poniedziałku to załatwianie programu do komputera aby właściwie wprowadzać sprawozdanie do KRS. Wpis – Tereska jestem bardzo chora ale do niedzieli się wykuruję i się odezwę …… nie dotrzymałaś słowa po raz pierwszy. O godzinie 4 rano w niedzielę odeszłaś. Pozostał mi tylko mail na poczcie. Zostawię go na wieczną pamiątkę, że chciałaś, a los był nieubłagany i dla tego nie mogłaś spełnić obietnicy, że się odezwiesz ….. kiedy milczałaś zbyt długo rozdzwoniły się telefony do dr Poszewieckiego i na koniec, krótkie – Zosia nie żyje – Szok.
Zosiu, jeszcze nie teraz, jeszcze za wcześnie. Jeszcze mogłaś z nami trochę pobyć.
Pamiętam nasze spotkanie w Staromiejskiej kiedy przychodziłaś na kwestora a przyprowadziła Cię profesor Malewska. Nie mogłyśmy się nagadać, bo wspominaliśmy czasy WSP, ART. I co?. Już nigdy więcej. Jej już nie ma, nie ma Wojciecha Budzyńskiego, którego też bardzo lubiłaś. Pociesza mnie tylko myśl, że nie jesteś tam gdzie odeszłaś, sama. Masz wielu przyjaciół. Tylko nam będzie musiało wystarczyć wspomnienie.

Do spotkania kiedyś ……
Ja będę o Tobie pamiętać zawsze…

dr Teresa Cz. Malec

Pani Prezes, brakuje Twojego uśmiechu.

Szanowni Państwo.

Za chwilę minie  kolejna rocznica śmierci Pani profesor Eugenii Malewskiej.

Czas biegnie nieubłaganie szybko. Wręcz niemiłosiernie. Może tylko dla mnie. Stwierdzam to zawsze kiedy  wspominam bliską mi osobę. Nie będę dlatego mówiła, która to rocznica. Wszyscy, którzy Ją pamiętają wiedzą a dla mnie to tak jakby było to wczoraj. Kiedy zajmuję się Fundacją jest przy mnie cały czas, bo była z nami od początku. Kiedy pisze lub dzwoni do mnie ktoś związany z Uczelnią staje mi przed oczyma. Kiedy chodzi o Oddział TWP wspominam od razu bo była we władzach, kiedy ja zaczynałam tam pracę. Na ART., kiedy zaczynałam pracę jako asystent. Ale nie to mnie zastanowiło przy wspomnieniach pod koniec roku, wszak listopad to miesiąc wypominków…..

Szanowni Państwo – to jej uśmiech i przekazywana pogoda ducha. Ona nas porażała wszystkich tym swoim uśmiechem, pogodną twarzą. Nawet kiedy człowiek był zły, nie zawsze się zgadzał, nie zawsze było wszystko takie lukrowane. Nie, jak w życiu. Ale miała zwyczaj jak wchodziła, uśmiechała się i odchodziła człowiekowi chęć do sporów. Zwróciłam uwagę ostatnio przeglądając zdjęcia. Tak było. Teraz mi tego bardzo brakuje. Na pewno i wszystkim tym, którzy znali Panią profesor. Ja Ją za to podziwiałam ale teraz dobitnie sobie to uświadomiłam. Ten uśmiech. A przecież tyle w życiu miała zmartwień, tyle razy cierpiała prywatnie i zawodowo. Mówiła – widocznie tak musi być.

Ten uśmiech niech z Nami zostanie. Tak panią Profesor wspominajmy.

A 13 stycznia 2019 roku  jak ktoś będzie w pobliżu  cmentarza  proszę o jeden kwiatek dla Niej lub jedno wspomnienie. Ona na pewno o Nas myśli i na pewno się uśmiecha .Mieszkam teraz trochę daleko, pójdę do Ciebie myślami. A one są ciągle przy mnie.

Na  każdym posiedzeniu władz Fundacji myślę zawsze jak to było ,kiedy rozpoczynała posiedzenie pani Prezes Rady Fundacji .Zaraz nawet zimą robiło się ciepło. Wszystko dla Ciebie pani profesor było proste ,albo prawie proste. zaraz myślałaś kto może pomóc, kto może być pomocny.

Nie lubiłaś tych, którzy zawsze chcieli się ogrzać przy każdej nowej inicjatywie. Byłaś wtedy bardzo bezpośrednia i znikał uśmiech.Za chwilę smutek znikał i pojawiał się uśmiech i wszyscy wierzyli naprawdę, że się uda ,że  będzie dobrze

.Czasami ,właśnie teraz tego uśmiechu Twojego brak. Masz prawnuka, wiesz ?.To dopiero byłabyś uśmiechnięta ,chyba całe dnie. A może jednak  tam w zaświatach do Nas  się uśmiechasz?.

Wspomina i pamięta dr Teresa Cz. Malec

Kłęby 25 listopada 2018r.

Pamiętająca o imieninach, urodzinach każdego
i upominku dla każdego, którego uważała,
ceniła lub po prostu lubiła. A było ich wielu.
Bardzo często czyniła to z profesorem
Adolfem Gwozdkiem.

Na konferencji 2009 rok, wszyscy drżą o frekwencję
a Ona uspokajająca że ludzie przyjdą i będzie dobrze,
Uśmiech a pozostali spięci, wyczekujący.

Na I Forum  50+ organizowanym przez Fundację
z cyklu „Edukacja bez granic”, 2013,
jako przewodnicząca a z nią członek zarządu
mgr T. Pastuszek, ks .M. Rybicki,
oraz T. Cz. Malec. Zadowolona, uśmiechnięta.

Była taka zawsze. Wszystko miało się powieść.
Na otwarciu I studiów podyplomowych z pedagogiki
w Olsztynie. Na zdjęciu prof. Z. Drabent,
prof. Z. Wiatrowski,  i dr T. Cz. Malec.
Przemawia z radością wręcz.

Na otwarciu Forum o wolontariacie, 2010 otwarta
i zachęcająca do działania, patron i przyjaciel. Uśmiech.

2011.Na otwarciu Projektu” Nasza wieś w naszych rękach”
z dr M. Truszkowską. Uśmiech nie schodził z jej z twarzy.

+dr Jan Trusewicz

Przyjaciel Fundacji od 2010
Warszawa
Członek Kapituły Bukiecik za serce

Doktor nauk humanistycznych. Psycholog. Wspaniały wykładowca akademicki. Były pracownik naukowy kilku szkół wyższych a w latach 1998-2010 Wyższej Szkoły Informatyki i Ekonomii w Olsztynie. Od tego momentu związany z Fundacja. Członek Kapituły najwyższego wyróżnienia Fundacji –Bukiecik za serce. Człowiek  bardzo wrażliwy na problemy ludzi potrzebujących. Wesoły. Uśmiechnięty. Bardzo dobry kompan na dobre i na złe. Kochany przez studentów za wiedzę oraz stosunek do Nich .Chętny do pomocy w każdej chwili. Właściwy ambasador naszych idei i działalności. Obecnie na emeryturze.

+Prof. zw. dr hab. Eugenia Malewska

Sponsor i wolontariusz 2010-2015

Profesor  emerytowany  Uniwersytetu Warmińsko –Mazurskiego w Olsztynie Jak mawiała o sobie; Warnianka z urodzenia, wyboru i serca. Synowa zasłużonego dla Warmii Juliusza Malewskiego, matka ukochanego jedynaka Dariusza Malewskiego. Babcia 4 wnuczek. Pedagog. Nauczyciel akademicki wielu pokoleń nauczycieli oraz promotor pracowników naukowych. Działacz  i sponsor wielu zdarzeń kulturalnych na Warmii i w Polsce. Wielki orędownik powstania mojej Fundacji i wielki przyjaciel w trakcie jej organizacji. Wolontariusz  w pierwszym 5 letnim okresie działalności Fundacji i pierwszy Prezes Rady Fundacji w latach 2010 – 2015. Zmarła 13.01.2015r.

+mgr Zdzisław Pałac

Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, Wydział Prawa i Administracji Studium Administracji. Prace magisterską pisał o samorządzie i w nim całe życie prawie przepracował Szczególnie bliski mu był przez lata samorząd oświatowy Pełnił wiele Funkcji. Kochał bardzo uczyć innych ale sam dokształcał się również przez całe życie. Lubił czytać i dyskutować. Od 1966 roku był członkiem Towarzystwa Wiedzy powszechnej w Olsztynie, jego bardzo aktywnym działaczem aż do końca. Zjeździł całe województwo warmińsko-mazurskie prowadząc wykłady i ucząc znajomości prawa administracyjnego, pisania pism do władz. Od początku powstania WSIiE TWP prowadził ćwiczenia z prawa i był za to wysoko ceniony przez studentów. Wiele roczników na pewno wspomina zajęcia z Nim. Był wymagający ale i pomocny kiedy tylko była potrzeba. Kiedy powstała w 2010 Fundacja dr Teresy.Cz. Malec „Łatwiej Razem” brał w jej pracach bardzo aktywny udział. Szczególnie dużo pracy włożył w realizowany przez Fundację Projekt FIO, „Nasza wieś w naszych rękach”. Zawsze przygotowany na nowe wyzwania. Odszedł. Na pewno teraz ma dużo czasu do czytania ale nas też wspomina a my Jego.

+Zofia Narkowicz

Dyplomowany ekonomista wolontariusz 2010-2019

Księgowy. Główny księgowy. Kwestor. Księgowy z pazurem i zębami.. Oj  aby nie podpaść. Ale jak uczciwie i z pokorą  to do  rany przyłóż. Pomoże. Ale jeśli jest przekonana że to coś da. Były długoletni kwestor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. ART.,WSP  oraz  WSIiE  TWP  w Olsztynie  i  Kętrzynie. Działacz społeczny .Księgowy rozliczający i zbierający fundusze na budowę kilku kościołów w Olsztynie. Babcia i mama. Albo mama i kochana babcia. Zawsze  uśmiechnięta .Nawet wtedy, kiedy bardzo cierpi. Nie lubi obnosić się ze swoimi smutkami czy kłopotami. Pomaga innym. Uczestniczka wielu pielgrzymek oraz wycieczek do miejsc wartych obejrzenia. Kocha przyrodę. Dobry duch każdego spotkania towarzyskiego. Wymagająca .Czasami wręcz  egzaltowana na tym tle. Ale uwielbia pracę dobrze wykonywaną, kompetencje u ludzi  i wiedzę w swojej dziedzinie.  Nauczy jak zechce bardzo dobrze zawodu i wiele  osób zawdzięcza jej swoje umiejętności. Członek Rady Programowej Fundacji od 2013 roku. Od 17 lutego 2017 do 23 marca 2019 jej Przewodnicząca. Zmarła 24 marca 2019.

+Krystyna Wawrzyniak  wolontariusz  2011-2020

Członek Uniwersytetu III wieku w Klewkach, od początku jego powstania. Społecznie pełni funkcje skarbnika. Piecze bardzo dobry chleb. Mama i babcia bardzo dużej gromadki. Córki, synowie i wnuki to jej radość i ciągłe zmartwienie, aby było wszystko dobrze. Wdowa, ciągle wspominająca swojego Józefa. Lubi pożartować, pogawędzić. Lubi towarzystwo. Wierna niezmiennie tylko swoim ideałom. Na stałe mieszka w swoim domu w Klewkach. Spełniona mama i babcia.

+Barbara Kucińska  2011 – 2015

Członek  Uniwersytetu III Wieku w Klewkach. Pierwszy społeczny skarbnik 2011-2015 UTW. Bardzo zdolna w robótkach ręcznych. Autorka wspaniałych bałwanów, łabędzi, wianków z papieru. Miła i pełna energii. Często uśmiechnięta nawet wtedy, kiedy dopadła ją już ciężka choroba, Pełna dobrych wartości. Spełniona mama . Aktywna na Facebooku. Odeszłaś nagle, żegnaj Basiu. Szkoda bardzo.